5 pytań, które potrafią popsuć mi dzień

Z okazji weekendu luźniejszy wpis, ale na ważny temat. Z racji tego, że udzielam się w WordPressowej społeczności dość intensywnie, to dostaję sporo korespondencji od różnych osób – zarówno mailowej jaki i przez komunikatory. Chciałbym pokazać, że czasami warto chwilę się zastanowić nad sensownością zadawanych pytań, bo można zaoszczędzić sporo swojego i cudzego czasu.

…skoro jesteś zajęty to możesz kogoś polecić?

To pytanie przy każdej odmowie podjęcia się jakiegoś projektu jest pewne na 100%. Z racji tego, że podejmuję się dodatkowych zadań, gdy wystąpi niezwykle rzadka sytuacja nadmiaru czasu i ciekawego wyzwania, to czytałem je nawet kilkanaście razy w tygodniu. Na szczęście równie szybko zrobiłem sobie gotową listę fachowców od WordPressa i teraz wysyłam ją od razu wraz z odmową. Ale powiem wprost – robię to tylko z grzeczności i WordPressowej solidarności – a nuż ktoś ze znajomych skorzysta.

Ile kosztowałoby napisanie wtyczki, która [bardzo ogólny opis funkcji wtyczki]?

To pytanie ma dwa irytujące punkty:

  • Określenie ceny wymaga dokładnej specyfikacji, bez tego ma ono taki sens jak zapytanie się kolegi ile kosztowałby samochód rodzinny, odpowiedź: mniej więcej 1000-150000 złotych
  • Wycena wymaga poświęcenia czasu, jeżeli ma być sensowna. To mniej więcej tak jakby poprosić firmę robiącą meble o udostępnienie projektu i wyceny (czego wykonanie zajmuje sporo czasu) za darmo a potem pójść do konkurecji, która zrobi to taniej.

Jaką wtyczkę polecasz do [jakaś nietypowa funkcja]?

Fascynuje mnie skąd u ludzi podejrzenie, że na pewno robiłem stronę, która posiadała bardzo specyficzną funkcję, której oni potrzebują u siebie.

Umówmy się – prawdopodobieństwo, że tak było jest nikłe, a przy bardzo dobrym humorze mogę co najwyżej zrobić to co powinien umieć zrobić każdy – użyję Google. Po to wymyślono fora i grupy na FB, żeby można było zadawać pytania o nietypowym tle sytuacyjnym – szansa, że ktoś z grupy kilku tysięcy osób zna odpowiedź jest o wiele wyższa niż w przypadku pytania jednej osoby.

Krótko mówiąc – zadając pytania o nietypowe wtyczki konkretnej osobie marnujesz czas swój i osoby pytanej (jeżeli wykaże na tyle dobroci by poszukać za Ciebie).

Cześć, da radę załatwić zniżkę na Wasze motywy?

To pytanie potrafi popsuć mi dzień, ale oczywiście pod pewnymi warunkami. Tak, jestem w stanie załatwić zniżkę na zakup, a nawet udostępnić dany motyw bez kosztów jeżeli potrzebujesz go na jakiś szczytny cel. Ale umówmy się – jeżeli się nie znamy, a Ty zaczynasz naszą znajomość od oczekiwania, że zrobię Ci przysługę to licz się z tym, że po prostu Cię zignoruję.

Swoją drogą takie przypadki świetnie pokazują jak Internet spłyca relacje międzyludzkie. Wyobrażacie sobie pojawić się pierwszy raz w jakimś sklepie i powiedzieć do kasjerki „Dzień dobry, załatwi mi Pani 30% zniżki na zakupy?”.

Cześć, jesteś?

Na koniec najbardziej irytująca rzecz jaką mogę przeczytać w jakimkolwiek komunikatorze. Działa ona na mnie tak irytująco, że jeżeli nie jesteś z grona moich naprawdę bliskich znajomych to prawdopodobnie nigdy nie dostaniesz na nie odpowiedzi. Ewentualnie jak akurat dopisuje mi humor to dostaniesz odpowiedź ale np. o 3 w nocy o treści „jestem ;)”. Tak, wyślę ją tylko po to by pokazać jak głupie jest wysyłanie takich wiadomości w sytuacji, gdy wiem, że nasza relacja nie wskazuje na to, że po prostu chcesz/potrzebujesz sobie ze mną pogadać o wszystkim i o niczym. Bo wysyłanie takich wiadomości w sytuacji, gdy ma się konkretne pytanie, po prostu świadczy o tym, że nie szanujesz mojego i swojego czasu.

Inne propozycje?

Ogólnie takich przykładów znalazłoby się dużo więcej, ale te wymienione wydają mi się najbardziej powszechne. Jeżeli macie własne przykłady takich pytań to zapraszam do dyskusji w komentarzach.